ww
Trwa ostatni dzień Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. Podczas panelu nt. energetyki atomowej i jej roli w Polsce wypowiadał się m.in. Wojciech Hann, który porównał realizację inwestycji do teatru.
- Rumunia, Bułgaria, Słowacja, Czechy, Litwa i Węgry, to kraje które aktywnie przyglądają się istniejącym na ich terenie aktywom jądrowym. Te aktywa pozwoliły na zyskanie licznych doświadczeń, czego w Polsce nie mamy. Być może to przekleństwo, a może i błogosławieństwo, bo zaczynamy od zera – stwierdził Hann.
- To, co można robić na tym etapie budowy w Polsce elektrowni jądrowych, jest przez wszystkich aktorów tego skomplikowanego teatru, jest robione - powiedział. - Rząd określi boisko, na którym będzie rozgrywana gra. Tworzenie regulatora, którego rolę będzie pełniła Państwowa Agencja Atomistyki, to trudne zadanie – dodał. Drugim aktorem jest Inwestor, czyli Polska Grupa Energetyczna, w której panuje pełna mobilizacja do realizacji bardzo ambitnego zadania jakim jest budowa do końca 2020 r. pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej. Trzecim aktorem, na razie czekającym na swoją rolę są banki i instytucje finansowe, a czwartym dostawcy technologii.
Według Hanna piątym, równie ważnym aktorem jest opinia publiczna. – Należy bardzo umiejętnie komunikować się ze społeczeństwem, uruchomić programy edukacyjne, i konsekwentnie informować nie tylko o szansach, jaką nie tylko dla energetyki, ale całej polskiej gospodarki jest energia atomowa, ale także o związanych z nią zagrożeniach – stwierdził Hann.
Prelegent skomentował również kalendarz prac. - Pełnomocnik rządu i premier określili rok 2020. Uważam, że to bardzo ambitny cel. Czy realistyczny? Pokażą kolejne miesiące. Trzeba spełnić szereg warunków. Ale nie jest to najważniejsze. Najistotniejsze jest dobre zaplanowanie 2-3 kolejnych lat, które będą decydować o niemal wszystkim, co będzie działo się do 2020 r. i potem – powiedział.
- Czekają nas ciężkie lata pomiędzy 2015-2018 r. Wtedy będziemy mieli tyle energii, ile zdołają wyprodukować te elektrownie, które nie zostaną zamknięte ze względu na nieopłacalność ze względu na wysoką emisję – podkreślił Hann. - Przekonany jestem, że projekt jądrowy broni się jeśli chodzi o kwestie ekonomiczne. Od tego projektu nie ma odwrotu. To nie tylko wielka szansa, ale i potrzeba polskiej energetyki – podsumował.